Randy Pitchford, szef Gearbox Software, najwyraźniej uznał, że kupno gry za 80 dolarów to nie fanaberia, a test lojalności. „Prawdziwi fani znajdą sposób” – powiedział w odpowiedzi na pytania o możliwą cenę Borderlands 4. Dla wielu graczy był to strzał w zęby, ale to nie tylko gracze zareagowali z oburzeniem. Głos zabrał też Michael Douse z Larian Studios – i nie gryzł się w język.
„Inflacja istnieje – dajemy przez nią podwyżki pracownikom – i czasem podniesienie ceny ma sens. Ale mówienie, że ‘prawdziwi fani znajdą sposób’ jest obrzydliwe. Bo zakłada, że twoja gra jest ważniejsza niż, na przykład, przetrwanie z dnia na dzień” – napisał Douse w mediach społecznościowych.
Pitchford bronił się, wspominając, że sam zapłacił kiedyś 80 dolarów za grę na Segę Genesis. Tyle że w 1991 roku, będąc synem pracownika amerykańskiego systemu wywiadowczego, mógł sobie na to pozwolić nieco łatwiej niż przeciętny gracz w 2025, żyjący w cieniu rosnących rachunków i niepewności finansowej.
Douse nie neguje samego faktu podnoszenia cen – sugeruje jednak, że retoryka Pitchforda pokazuje zupełny brak kontaktu z rzeczywistością. I trudno się z tym nie zgodzić. Bo kiedy ktoś mówi ci, że nie jesteś „prawdziwym fanem”, jeśli nie masz 80 dolarów na grę – to nie pasja, to pogarda w przebraniu marketingu.
Odklejka mocno c’nie?